niedziela, 9 lipca 2017

Spóźnione loty! Biegiem przez terminale. gdzie są nasze bagaże?!

Podróż jest zawsze wyzwaniem. Pakowanie walizek, rezerwacje hoteli i środków transportu, planowanie spotkań i wizyt. Robimy spis rzeczy, które chcemy zobaczyć i zrobić. Gdy jedziemy daleko dochodzi do tego niepokój czy nie zagubimy się na olbrzymich lotniskach Europy Zachodniej. Czy zdążymy na kolejne loty? A może zrobimy coś zabronionego, bo lista niebezpiecznych zachowań i rzeczy jest długa i zmienia się wraz z krajem do którego chcemy się wybrać.




Na lotnisku w Warszawie pierwsze przygody. Okazało się, że akumulatory zasilające nasze roboty nie mogą być umieszczone w bagażu rejsowym. Zmiany ciśnienia mogą spowodować ich zapłon! Wszystko świetnie, ale co zrobić kiedy już bagaż został nadany i szykowany jest do załadunku? Nie ma rady. Bagaż trzeba wycofać i nadać powtórnie. 

Samolot z Warszawy do Frankfurtu jest opóźniony o ponad godzinę. Super! Mamy dwadzieścia minut na przesiadkę. A to lot międzykontynentalny: Frankfurt – Houston więc trzeba przejść kontrolę paszportową. Biegniemy. Po drodze pracownicy lotniska pytają który lot i każą się spieszyć. Udało się. Samolot, którym mamy lecieć ciągle stoi na płycie lotniska podłączony do rękawa. Możemy wchodzić na pokład. Gigantyczny Airbus, duma Lufthansy zabiera nas na pokład. Olbrzym przytłacza wielkością! Wielkie silniki, skrzydła, dwa pokłady dla pasażerów, których może być ponad 500.

Lot przebiega wyjątkowo spokojnie. Żadnych turbulencji, miła obsługa i dobre jedzenie. Można oglądać filmy, słuchać muzyki.




 Pełny relaks… Gdyby nie te półtorej godziny spóźnienia.

Przylot do USA wiąże się z koniecznością odbycia odprawy imigracyjnej. Oczywiście my nigdzie nie chcemy emigrować, przyjechaliśmy tylko na konkurs budowy i programowania robotów. Niestety prawo jest prawem musimy czekać w długiej kolejce na możliwość rozmowy z pracownikiem emigracyjnym, który zapyta nas w jakim celu przyjeżdżamy do USA i jak długo tu będziemy. Ta formalność kosztuje nas spóźnienie na kolejny lot do Oklahomy. Dodatkowo nasze bagaże nie przyleciały z nami i pozostały we Frankfurcie. A miały być w Oklahomie przed nami…



Do Oklahomy lecimy następnym samolotem. 

Bagaże oczywiście nie dotarły przed nami. Czekamy do późnych godzin nocnych na część z nich i jedziemy taksówką do hotelu. Wreszcie chwila odpoczynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz